Kwiaty & MIUT to jedno z piękniejszych miejsc w Poznaniu. Ta niewielka kwiaciarnia na Jeżycach zachwyca mnogością i różnorodnością kwiatów i wyselekcjonowanych dodatków. Czym jest MIUT? To meble, inspiracje, upominki, tekstylia – trudno z takiego miejsca wyjść bez naręcza kwiatów albo drobiazgów do domu. Łukasz Marcinkowski i Radek Berent to duet, który od ponad trzech lat nieustannie inspiruje i zachęca do kwiatowych poszukiwań.
Kwiaty & MIUT to nie tylko kwiaciarnia. Pod tym szyldem odbywa się szereg innych projektów. Organizujecie warsztaty, wydaliście książkę „O kwiatach”, w przygotowaniu jest Wasz nowy projekt – Kwiatowy Elementarz. Co wyróżnia Was na tle innych kwiaciarni w Polsce?
Łukasz: W naszej nazwie obok mebli, upominków i tekstyliów, są też inspiracje. To zdecydowanie nasza wartość dodana. O to właśnie w Kwiaciarni chodzi.
Radek: Staramy się edukować. Książka jest dla nas początkiem tego procesu. Chcieliśmy pokazać, że oprócz gerber, goździków i słoneczników są jeszcze inne kwiaty. To właśnie edukacja jest najważniejszą dla nas rzeczą. Chcemy pokazywać, że można kupować różne kwiaty, dlatego stworzyliśmy kwiatowy elementarz. Mamy już w nim 126 kwiatów. Mówimy: „piwonia”, a ja pytam: o jaką chodzi? Jest całe mnóstwo piwonii, które wyglądają zupełnie inaczej. Tylko dzięki wiedzy możesz polubić coś, co jest wyjątkowe, tylko twoje.
Wasi klienci są otwarci na taką edukację?
Łukasz: Jest w naszych klientach otwartość. Sprzedajemy to, co nam się podoba. Ludzie przychodzą do nas, bo widzą, że jest możliwość dialogu, rozmowy o kwiatach. Nie zbywamy klientów. Potrafimy jednak powiedzieć: Naprawdę, chce pani taki bukiet? Niektórzy się oburzają, ale w większości klienci słuchają naszych porad.
You don’t have to generic viagra wholesale be a victim. Shilajit is found in the Himalayan Mountains, thus, drugs made of cialis generic purchase it are the most expensive in the market. As the buy discount cialis becomes available in the market everybody is aware to contact. This is the discount cialis http://amerikabulteni.com/2018/02/08/dunyanin-en-fazla-yabanci-ziyaretcisi-olan-100-kentinden-41i-asyada/ reason why consulting a good surgeon for this is so very important.Na Szamarzewskiego zachwycacie wyborem: mam wrażenie, że widzę tu kwiaty, których nie spotkałam do tej pory!
Łukasz: Spotkałem ostatnio klientkę z kwiaciarni, w której kiedyś pracowałem. Zdziwiła się: Macie lwie paszcze, one są tak trudno dostępne! A przecież to kwiaty, które są u nas są przez cały rok! Zwykle kwiaciarnie nie ryzykują. My to robimy. Dlatego w ofercie mamy jaskry, anemony. Można u nas kupić groszki pachnące, gałązkę eukaliptusa, różę ogrodową albo piwonię z Holandii. Sprowadzamy maki, chociaż często ich nie sprzedajemy, bo ludzie uważają, że zaraz padną. A to wcale nie jest prawda.
A więc o czym trzeba pamiętać, kupując bukiet?
Radek: Używamy kwiatów w różnych stadiach rozwoju. Rozwinięta róża może stać w domu dłużej niż ta zamknięta. Kwiaty potrzebują energii, a ludzie o tym zapominają. Ludzie żyją szybko i wydaje im się, że wszystko jest instant. A kwiaty potrzebują troski. Jeśli już przynosisz je do domu, to musisz zapewnić im określone warunki.
Łukasz: Zwykła woda wystarczy roślinom, które mają korzenie. Oprócz jej odpowiedniej ilości, kwiatom trzeba dostarczyć cukrów, czyli energii. Nie powinniśmy stawiać wazonów przy oknie. Kwiaty lubią, kiedy jest chłodno. Trzeba też o nie dbać: wymieniać wodę, dbać o jej odpowiedni poziom. To wszystko fizyka, chemia, biologia.
W pracy na co dzień spotykacie się z pięknem, ale prowadzenie kwiaciarni to wcale nie bułka z masłem. Jak wygląda Wasz standardowy dzień pracy?
Łukasz: Dzień zaczynam o 5.30, jadę na giełdę kwiatową. Koło 9 jestem z kwiatami w pracowni, wtedy przez następne 2-3 godziny przygotowujemy je do sprzedaży.
Radek: Każdy kwiat musimy wziąć do rąk, przyciąć go, przygotować. W sezonie ślubnym już od wtorku żyjemy weekendem i ślubem: w piątek zaczynamy robić dekoracje, jedziemy na miejsce. Śniadanie jemy zwykle w drodze, żeby oszczędzić czas. Na miejscu pracę zaczynamy od rana. Zawsze śpieszymy się, żeby zrobić to jak najszybciej, ale i jak najdokładniej. Następnego dnia musimy wstać przed śniadaniem i zdemontować wszystkie dekoracje przed kolejnym weselem. Często po ceremonii para młoda dziękuje nam, że stworzyliśmy najpiękniejszy dzień ich życia.
Co jest dla Was najważniejsze w prowadzeniu Kwiaciarni?
Łukasz: Jakość i edukacja.
Radek: Powstaje coraz więcej małych kwiaciarni, pracowni, które robią podobne rzeczy, w takim nurcie. Po roku czy po dwóch dużo osób mówiło nam, że musimy otworzyć sieć kwiaciarni. My traktujemy to przede wszystkim jako przyjemność. Chcemy robić to dobrze.
Mam wrażenie, że wizyta u Was, to trochę podróż przez sentymenty: przypominają się wycieczki na wieś, ogród babci. Jakie jest Wasze pierwsze wspomnienie z kwiatami w roli głównej?
Łukasz: Maciejka, która rosła pod oknem. Sadziła ją babcia.
Radek: Myślę, że maki na polu, które moja babcia hodowała po kryjomu pomiędzy ziemniakami i zbożem. Chyba dlatego tak je lubię. Pamiętam też piwonie, które ścinaliśmy do domu, gladiole. Kiedy byłem mały, jeździliśmy na targ sprzedawać różne rzeczy, np. astry.
Waszej książce towarzyszy hasło – kwiaty są piękne. Jakie są Wasze ulubione kwiaty?
Radek: Dalie. Na drugim miejscu są róże. Lubię też piwonie. To klasyka.
Łukasz: Chryzantemy. Wszyscy myślą o nich, jako o kwiatach na pogrzeb, ale to skojarzenie utarte wyłącznie w naszym kraju. Chryzantemy pięknie pachną i są bardzo trwałe.
Utarła się już opinia, że nie sprzedajecie czerwonych róż. To Wasz sposób na walkę ze stereotypami?
Radek: Sprzedajemy przede wszystkim emocje. Podkreślamy, że kwiaty to niewypowiedziane słowa.
Łukasz: Symbolem miłości nie musi być czerwona róża. Po prostu nie chcemy, żeby ludzie kupowali ją „na odczepne”. Chodzi o ideę. Sami używamy czerwonych kwiatów, na przykład przed Bożym Narodzeniem. Mamy też klienta, który co roku kupuje pęk czerwonych róż na rocznicę ślubu. To ulubione kwiaty jego żony. Zawsze wybieramy specjalnie dla nich te najpiękniejsze.
Radek: Każdy kwiat jest piękny, to kwestia nadania mu znaczenia, intencji.
Rocznice, śluby, urodziny… Kwiaty towarzyszą wielu okazjom. Kiedy ludzie przychodzą do Was po bukiet?
Łukasz: Niektórzy kupują kwiaty dla siebie, ale to mały odsetek. Jest ich jednak więcej niż jeszcze trzy lata temu.
Radek: Na początku, kiedy otwieraliśmy kwiaciarnię, mieliśmy nadzieję, że ludzie będą kupować kwiaty do domu. Będą przychodzić i kupować je dla siebie – dla kaprysu. W większości kupują je jednak na okazję. Myślę że rodzi się jednak nowa tradycja. Jeśli ludzie są estetami, przywiązuję wagę do tego, co i jak jedzą, jak się ubierają, to kwiaty są produktem, który do tych ludzi przemawia i którym chcą się otaczać.
Trudno zliczyć Wszystkie zlecenia, które tworzyliście! Jaki jest Wasz ulubiony projekt?
Radek: Uwielbiamy śluby. Panny młode to najtrudniejsze klientki, ale całość daje ogromną satysfakcję. Naszym najfajniejszym zleceniem były pokazy florystyczne w Łazienkach Królewskich. W końcu to polski Wersal! To było dla nas zwieńczenie trzech lat pracy.
Łukasz: Cały czas robimy ciekawe projekty. We wrześniu będziemy tworzyć w Filharmonii Szczecińskiej… dżunglę na suficie.
zdjęcia* Radosław Berent, Kwiaty & MIUT, fot. Łukasza i Radka * Łukasz Bieniecki