Czasami zastanawiam się co mną kierowało, kiedy zdecydowałam się założyć rubrykę „Mój Styl”. Naprawdę nie pamiętam! Na pewno nie jestem osobą, która cały czas zastanawia się w co się ubrać. Chociaż, często zadaje sobie pytanie, jak to może być, że w zawalonej po brzegi szafie nie ma nic do ubrania. 😉 Bardzo dużo rzeczy i styli mi się podoba, ale jesteście w błędzie jak myślicie, że wszystko założę. Próbuje w natłoku blogowych inspiracji odnaleźć coś swojego. Wiem już, że preferuje klasykę, chłodne kolory, proste formy, a dla osłody odrobinę dziewczęcej koronki.
Ale wracając do rubryki „Mój Styl”, muszę przyznać, że oprócz braku określonego i odszlifowanego stylu cierpię też na brak fotografa. Brat, którego wykorzystywałam najczęściej do tej czynności, przyjeżdża coraz rzadziej. Z Kielc, gdzie miałam zawsze pod ręką wszechstronnie utalentowanych przyjaciół, też wyjechałam. Został mi tylko statyw i pilot do aparatu, którzy nigdy nie zastąpią żywego oka.
Dla tego ten post jest bardziej prowizoryczny niż zaplanowany. Wszystko wyszło spontanicznie i przypadkiem: stylizacja, miejsce, fotograf. Ale patrząc na zdjęcia mogę śmiało powiedzieć: „Tak to jest mój styl: na luzie, spontaniczny, nie do końca przemyślany…” Bo szkoda tracić czasu na stanie przed szafą. Po prostu „załóżmy” uśmiech i zacznijmy żyć.
P.S. Naprawdę poszukuję fotografa z okolic Bielska. Jeżeli kogoś możecie polecieć to będę wdzięczna. 🙂
Bluzka: Stradivarius; Spódnica: Pull & Bear; Buty: Brak