Nie tak dawno podzieliłam się z Wami tekstem poświęconym akcji Biegnę, żeby Bartek mógł biegać, która to stała się dla mnie motywacją do tego, by zacząć biegać. Dziś chciałabym w skrócie opowiedzieć jak wyglądał mój pierwszy rok przygody z bieganiem, a konkretnie czego się przez ten czas nauczyłam.
Początki były dość trudne. Samo trenowanie nie przychodziło łatwo, a jeszcze wypadało orientować się w tej całej nowej nomenklaturze: boosty, buffy, żele, „życiówka”, „połówka” i tym podobnych. Do tego należało zapamiętać, że „maraton” to bieg na dystansie 42 kilometrów. Połowa tego dystansu to „ półmaraton” a wszystkie biegi, na krótszych dystansach mają swoje nazwy własne i „maratonami” nie są. Początkowo nie rozumiałam połowy z zasłyszanych konwersacji 😉
Teraz jest troszkę lepiej. Treningi, mimo że nieregularne, sprawiają więcej przyjemności a i w podstawowych pojęciach już się orientuję. Tym samym, jeśli wśród naszych czytelniczek są dziewczyny rozpoczynające tę przygodę, to postaram się Wam to ułatwić i co nieco podpowiedzieć.
Buty
To rzecz najistotniejsza w całym biegowym asortymencie. Dobrze dobrane obuwie biegowe, zmniejszy ryzyko wystąpienia kontuzji a także zwiększy komfort biegania. Dlatego, chociaż w tym jednym przypadku, warto zainwestować „kilka” złotówek więcej.
Moje buty to model: Adidas Questar Boost W. Dobre dla początkujących i bardziej zaawansowanych biegaczek. Podeszwa środkowa jest wyposażona w system Boost, który zapewnia stały zwrot energii, a także Torsion System, który wspiera środkową część stopy. To się przydaje na przykład w sytuacji gdy wbiegniemy stopą na wystający korzeń drzewa. Ochroni to śródstopie przed pęknięciem, o które wcale nie trudno w takich momentach. Ten model buta posiada podeszwę zewnętrzną adiWEAR, która zwiększa wytrzymałość obuwia.
Buff
Bardzo fajny rodzaj wielofunkcyjnej chusty. Może służyć jako czapka, opaska na głowę a także szalik. To taki „must have” na jesienno-zimowe bieganie.
Odzież termoaktywna
To odzież, uszyta ze specjalnie zaprojektowanej dzianiny syntetycznej, która sprawnie odprowadza pot i pozostaje sucha. Co fajne, nie trzeba na nią wydawać majątku, bo można ją dostać w niskich cenach w wielu popularnych marketach. Koszulki termoaktywne bywają też załączane do pakietów startowych w niektórych biegach. Na zdjęciach widzicie moje ulubione koszulki biegowe: „Biegnę, żeby Bartek mógł biegać”, „II Półmaraton Kielecki” oraz koszulka biegowa Crivit.
Skarpety kompresyjne
Przydają się, gdy zaczynamy biegać dłuższe dystanse. Ja osobiście zakładam, gdy biegnę 10km i dalej. Skarpety te mają na celu : zwiększenie wydolności krążenia, zmniejszenie tętna podczas wysiłku, lepszy metabolizm mięśni oraz zwiększenie maksymalnej mocy mięśni podczas wysiłku.
Zegarek biegowy
To bardzo przydatny gadżet, jeśli chcemy mierzyć odległość, czas trwania treningu, ilość spalonych kalorii. Jeśli biegamy po mieście i zdarza nam się zatrzymywać na przykład na pasach, to taki zegarek bardzo ułatwia życie. Jeden klik i trening zatrzymany. Kolejny klik i kontynuujemy trening. Jest to dużo prostsze niż wyciąganie telefonu z kieszonki.
Model którego ja używam to Polar M400. Jestem z niego zadowolona. Jeszcze mnie nie zawiódł.
I na sam koniec jeszcze takie słowo zachęty. Na kilka dni przed „startem”, biegacze wprowadzają dietę węglowodanową. Makarony i pizze można pochłaniać w dużych ilościach. To jeden z wielu plusów biegania. Gorąco zachęcam!
zdjęcia* Ada z Sudio66