Będąc małą dziewczynką nigdy nie przychodziło mi do głowy, aby się zastanawiać nad swoją fryzurą. Nie było to dla mnie istotne czy pleciony codziennie przez moją babcię warkocz jest modny czy nie. Pamiętam do dzisiaj, to stało się nawet codziennym rytuałem, kiedy rano i wieczorem siadałam przed lustro a delikatne ręce mojej babci zaplatały skomplikowane sploty z moich włosów. Nie widziałam wtedy różnicy pomiędzy warkoczami francuskimi, holenderskimi, kaskadowymi czy wieloma innymi. Dla mnie one wszystkie nosiły jedną nazwę „kosa”. Wyjątkiem był jeden rodzaj warkocza o bardzo skomplikowanym splocie z wielu pasm. Zaczynał się on na samym czubku i biegł wzdłuż głowy bezpośrednio przy skórze. Babcia mówiła na niego „dragonik”, ponieważ wyglądał on jak grzbiet rysunkowego dragonika, który był bohaterem z jednej z moich ulubionych bajek.
Mijały lata i w wieku nastoletnim wraz z przyjściem buntowniczości i chęci do łamania zasad, zaczęłam rozpuszczać włosy. Warkocz na jakiś czas został zapomniany.
Dzisiaj znowu jest jednym z moich najbardziej ulubionych uczesań, a obserwując media widzę że nie tylko ja jestem jego zwolenniczką. Ze względu na dużą popularność zrobił się on wrzeć uniwersalny. Noszą go z przyjemnością i wyzwolone hipiski i zabiegane biznesmenki. Jest idealny na upały i pod czapkę. Jest to również super sposób na falowaną fryzurę po jego rozpuszczeniu na drugi dzień lub najlepszą alternatywą na “wczorajsze” włosy. Nie będę więcej Was na niego namawiać, po prostu przedstawiam 10 idealnych wariacji na temat warkocza i linki jak ich wykonać.
